Tak, to ON Zayn Malik...
- Jezu przecież jeśli on jest w tym
domu, to znaczy, że... że... Harry jest w domu obok, tak mój brat
- pomyślałam. Chciałam tam iść, przytulić go i usłyszeć od
niego jakiekolwiek pocieszenie, ale nie mogę tam iść. Przecież on
mnie nawet nie zna, uzna mnie za jakąś psychofankę, która próbuje
go okłamać... Kiedy sobie to uświadomiłam, łzy same zaczęły mi
spływać po policzku, złapałam telefon i wybiegłam z sali
zostawiając chłopaka samego stojącego w oknie zastanawiającego
się nad sytuacją, która przed chwilą miała miejsce.
Leżałam na łóżku zastanawiając
się nad sensem mojego życia... Nikomu niepotrzebna, tak oto dwoma
słowami mogłam opisać siebie.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
Nie chciałam otwierać, więc nawet nie wstawałam z łóżka, ale
gdy dzwonienie nie ustępowało i stawało się coraz bardziej
natarczywe, wstałam z łóżka i niespiesznym krokiem podążyłam
na dół...
Gdy uchyliłam drzwi zobaczyłam...
- Zayn... - wyszeptałam mając
niewielką nadzieję, iż chłopak tego nie usłyszy, lecz myliłam
się.
- Widzę, że już mnie znasz. -
powiedział z uśmiechem na twarzy, lecz ja nie miałam ochoty na
bycie miłą. Zawsze, gdy miałam zły humor, byłam dla wszystkich
wokół bardzo niemiła...
- No widzisz, ale zaskoczenie... -
powiedziałam niezbyt miłym tonem.
- A tak w ogóle pięknie tańczysz... -
powiedział z flirciarskim uśmiechem na twarzy, ale na mnie to nie
działało.
- Dobra bez takich. Co chcesz? -
odparłam
- Nic, po prostu, gdy zobaczyłem cię w
oknie taką zapłakaną... sam już nie wiem. - powiedział - Martwię
się o ciebie-dodał po chwili zawahania - Mogę wejść do środka?
- zapytał.
Sama nie wiem, czy mam
ochotę na jakiekolwiek towarzystwo. A poza tym nawet się nie znamy
- uświadomiłam chłopaka.
- No to się poznamy, a przy
okazji, ja nawet nie wiem jak masz na imię, a ty już co nie co o
mnie wiesz - i znów ten uśmieszek, Jezu i on myślał, że na mnie
to działa!?
- Maddie, ale nie myśl, że
jestem jakąś super wielką fanką. Ja po prostu widziałam kilka
wywiadów z wami w TV. - odpowiedziałam dość szybko
Oj Maddie nie ładnie kłamać
– skarciłam samą siebie w myślach – i kogo ja oszukuje!?
Przecież oglądam każdy wywiad, każdy koncert i każdą gazetę,
wiem gdzie byli co robili odkąd dowiedziałam się, że Harry jest
moim bratem... Ale nie powiem o tym Zayn`owi, nie teraz, nie dam
rady...
- Dobrze, wchodź. Tam po
prawo jest salon, a ja pójdę do kuchni po coś do picia... -
krzyknęłam i weszłam do kuchni chcąc trochę ochłonąć.
- Chcesz jakiś napój? -
głośno zapytałam.
- Tak poproszę. -usłyszałam
głos tuż za swoimi plecami, więc strasznie się wystraszyłam,
chłopak to chyba zauważył, więc speszony, szybko dodał - Jeśli
to nie będzie problemem oczywiście.
- Nie, oczywiście, że nie.
- powiedziałam już milej, bo gdy na niego patrzyłam, złość na
wszystko, przechodziła jak ręką odjął. - Tylko co byś chciał?
- spytałam i uśmiechnęłam się, chyba po raz pierwszy
dzisiejszego dnia...
- Może być jakiś sok... -
odpowiedział na pytanie i oparł się niedbale o wyspę kuchenną,
po chwili trzymał już w ręku szklankę z sokiem pomarańczowym. –
A teraz mi powiedz o co chodzi, przecież widzę, że coś się
dzieje... Wiem praktycznie nie znamy, lecz gdy chłopcy z zespołu
mają jakiś problem, to zawsze przychodzą się do mnie doradzić,
więc myślę, że jestem dość dobrym psychologiem. Więc siadaj i
mów.
Sama nie wiedziałam, czy mu
powiedzieć, czy nie? Wahałam się, przecież ja w ogóle go nie
znam, a teraz siędzę z nim jak gdyby nigdy nic i piję sok,
zastanawiając się czy mu o wszystkim opowiedzieć, czy może lepiej
nie?! Nawet Chloe-moja najlepsza przyjaciółka o niczym nie
wiedziała. Od zawsze myślała, że moi rodzice po prostu wyjechali
ze względu na pracę, a nawet nigdy by nie pomyślała, że mnie tak bez niczego zostawili.
Nagle usłyszałam dobrze mi
znane pierwsze nuty piosenki `Moments`, to do niej dziś ćwiczyłam,
gdy Mulat mnie obserwował. Chłopak spojrzał na telefon i odwrócił
ekran swojego iPhona w moją stronę, pokazując zdjęcie Harry`ego i
przepraszając mnie wyszedł na chwilę z pomieszczenia,zostawiając mnie samą ze swoimi własnymi myślami... Wtedy już nie wytrzymałam i popłakałam się na dobre wiedziałam, że moje życie nie ma najmniejszego sensu. W momencie, gdy Zayn wszedł do pokoju, wypaliłam:
- Przepraszam, ale myślę, że powinienieś już iść. - krzyknęłam, odprowadzając chłopaka do wyjścia.
- Co się dzieje? Powiedz mi! - słyszałam w jego głosie zmartwienie, ale w tej chwili chciałam być sama. Mulat wyjął z kieszeni karteczkę i długopis, nabazgrał na niej szybko jakieś cyferki i kładąc ją na komodzie przy drzwiach dodał - Jakby coś się działo to dzwoń, nawet w środku nocy, a ja przyjdę jak najszybciej...
Tyle go widziałam. Zamknęłam za nim drzwi i chowając karteczkę do pobiegłam szybko na góre do siebie. Rzuciłam się na łożko i chciałam zasnąć, lecz nie mogłam. Ciągle słyszałam w swojej głowie cichy głosik mówiący mi jaka jestem beznadziejna i głupia... Niewiele myśląc weszłam do łazienki i zaczęłam szukać małego przedmiotu, nazywanego żyletką... Tak to mi pomoże, gdy już miałam ją w ręku, dotknęłam nią do ręki i przejechałam po skórze. Widziałam krew spływającą do umywalki, to dawało mi ukojenie, wykonałam jeszcze kilka cięć, opłukałam umywalkę i zabandażowałam rękę, aby nikt się nie domyślił.
Gdy wróciłam do pokoju poczułam się strasznie słaba. Nie wiedziałam co robić, więc wyciągnęłam karteczkę i szybko wystukałam numer, dzwoniąc do Zayna. Gdy tylko usłyszałam, że ktoś odebrał szepnęłam:
- Zayn, pomóż... - nagle ciemność wypełniła całą mnie... I nic więcej nie pamiętam...
***
Hejka <3
Rozdział trochę dłuższy i z tego się bardzo cieszę :D
Mam nadzieję, że się Wam spodobał!
A wiecie, że zostało już tylko 9 wyświetleń do 100!!!!
Tak bardzo się cieszę! :D
A i jeszcze jedna sprawa organizacyjna:
Jeśli chcecie to w komentarzach możecie zostawiać mi linki swoich blogów,
a ja chętnie poczytam :P
Całuski :***