Ledwo wyszliśmy, a na korytarzu pojawiła się dwójka lekarzy, którzy wbiegli do sali Maddie. Wystraszeni podeszliśmy do oszklonych drzwi. Były zamknięte, lecz wszystko doskonale widzieliśmy. Reanimowali ją, a Harry panikował.
-Przecież ja z nią przed chwilą rozmawiałem, nie mogę jej stracić, nie mogę znów stracić siostry!-krzyczał i chodził w kółko. Łzy spływały po naszych policzkach...-Co tam się dzieje!?-po tych słowach kopnął z całej siły krzesło, które rozpadło się na małe kawałki, usiadł obok mnie i schował twarz w dłonie cicho szlochając. Wtedy wyszedł lekarz z grobową miną, obawiałem się najgorszego...
-Co z nią?-spytaliśmy równocześnie.
-Bardzo mi przykro, ale dziewczyna miała wstrząs, najprawdopodobniej spowodowany przez leki, które przyjmowała bez konsultacji z lekarzem... Niestety nie mogliśmy nic zrobić i w tej chwili jest w śpiączce...-nogi się pode mną ugięły, gdy usłyszałem te ostatnie słowa.
-Kiedy się obudzi?-Hazza nie dawał za wygraną.
-Na chwile obecną nie wiemy, czy w ogóle się wybudzi...-doktor, widać było, że zamyślił się tak, jakby chciał coś jeszcze dodać.-Jest jeszcze jedna sprawa... Dziewczyna była w ciąży... i... nie udało nam się uratować dziecka, bardzo mi przykro.
-Co!? W jakiej ciąży!?-wtedy dotarło do mnie, że ona pewnie ma chłopaka.
-Który z panów jest ?-rodziną lekarz zapytał, a Hazza od razu podniósł wzrok.
-Tak ja jestem... bratem... przyrodnim...-mówił łając w dłonie.
-Tak więc zapraszam za mną, to bardzo ważne.
Naprawdę, chciałem tam iść z nimi... Wejść, usiąść i wysłuchać tego, co mówił doktor, ale cóż... Rodzina to rodzina...
*Harry
Gdy weszliśmy do pokoju lekarskiego, mężczyzna zaczął mówić, a mi z każdym jego słowem robiło się coraz bardziej słabo.
-W związku z tą ciążą, zleciliśmy badania ginekologiczne. Doktor Stone jest jedną z najlepszych w kraju, dlatego wyniki są jak najbardziej wiarygodne... Dziewczyna zaszła w ciążę, bo... Przykro mi to mówić, ale została zgwałcona... Na jej nogach były widoczne rany i siniaki typowe dla tych zdarzeń...-Nie słuchałem już go dłużej, tylko wybiegłem z gabinetu, stanąłem w drzwiach sali Maddie. Leżała taka delikatna i krucha, nie wierzyłem, lecz to właśnie taka była prawda, bolesna, ale prawda... Popłakałem się jak małe dziecko, nie dawałem rady... Dlaczego ona??? Dlaczego ją właśnie musiało to spotkać!? Spojrzałem na Zayna, siedział z twarzą schowaną w dłoniach i łzami w oczach... Czemu? Czemu on się tak dziwnie zachowuje w stosunku do niej? Nagle mnie olśniło...
-Ona ci się podoba...-szepnąłem po cichu.
-To i tak teraz nie ważne... Ona ma chłopaka, a na dodatek teraz jeszcze straciła dziecko...-Mulat krzyczał nie dając mi dojść do słowa.-Ja nie chcę jej przeszkadzać...-Dodał cicho i osunął się po ścianie, a łzy strumieniami spływały po jego policzkach.
-Zayn posłuchaj mnie...-W tym momencie opowiedziałem mu wszystko, czego się dowiedziałem.
-CO!?!?!?!?!-Wrzasnął i wbiegł na salę, stanąłem w drzwiach, a to co tam ujrzałem... Cóż... Zamurowało mnie...
**************
Wiem, wiem...
Krótkie, bez sensu i beznadziejne,
ale przynajmniej jest takie, jak mój humor...
A i jeszcze jedno...
Patrzę, patrzę i nie wierzę...
Wyświetleń bloga jest już 2482!!!
O jeju!!! SUPER <3 <3 <3
A teraz już lecę uczyć się :/
Buziaki :*
cudny " ciekawe kogo tam zobaczyl. ! czekam na nn;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy rozdzial www.very-crazy-duo.blogspot.com
www.niebieskookiecudo.blogspot.com
Liczę na twoje komentarze kochana ;3
Jezu!
OdpowiedzUsuńAle emocje!
Czekam n next ;)